Przejdź do treściPrzejdź do wyszukiwania

2 listopada 2023

Kreta – atrakcje na wschodniej części wyspy

Jedziesz na wakacje all inclusive albo planujesz samodzielną wycieczkę na wschodnią część Krety? Podpowiadam, co warto zobaczyć, gdzie się wybrać na plażę oraz jakie kryterium pozwoli Ci na wybór najlepszej restauracji w okolicy. Opowiem też o „mieście duchów”, które odkryliśmy niespodziewanie w drodze do jednej z atrakcji.

Kreta to ogromna wyspa, odległość pomiędzy wschodnim a zachodnim brzegiem wynosi ponad 300 km, co w praktyce oznacza prawie 6 godzin jazdy samochodem. Dlatego tę wyspę najlepiej zwiedzać „na dwa razy”. Ze względu na lokalizację naszego hotelu w miejscowości Makry Gialos, tym razem eksplorowaliśmy wschodnią część wyspy. A wycieczki planowaliśmy tak, by nie spędzić za kółkiem więcej niż 1,5 godziny w jedną stronę.

Dosyć mocno waham się, od której atrakcji rozpocząć ten wpis, ponieważ wiele z tych miejsc, było naprawdę godnych uwagi i zapadło nam w pamięć. Potraktuj je więc równoważnie, nie na zasadzie rankingu.

Wyspa Spinalonga

Miejsce absolutnie wyjątkowe, zarówno ze względu na architekturę i starożytne fortyfikacje, jak i, a może przede wszystkim, historię tego miejsca.

Spinalonga to mała wyspa na Morzu Egejskim, leżąca tuż obok Krety, w pobliżu miejscowości Elunda. W 1579 r. Wenecjanie wybudowali na niej fort, który później okazał się niezdobywalną twierdzą i jego mury możemy podziwiać do dziś.

Późniejsi osadnicy, Turcy, wybudowali na jego terenie zabudowania mieszkalne. Niestety wyspa najbardziej znana jest z tego, że w roku 1903 na jej terenie stworzono leprozorium, czyli miejsce, do którego zsyłano trędowatych.

Źródło zdjęcia: telegraph.co.uk

Chorych zabierano siłą z ich domów oraz rodzin. Ci, którzy znaleźli się na wyspie, żyli w okrutnie trudnych warunkach. Często głodowali, nie mieli dostępu do lekarstw czy opieki medycznej. Zsyłani byli na wyspę na pewną śmierć.

To, co jest niesamowite w tej historii, to fakt, że Ci ludzie, w tak ciężkich warunkach i z perspektywą zbliżającego się końca, potrafili stworzyć wspierającą się społeczność. Grali w gry stworzone z kamienia, otwierali sklepiki i kawiarnie.

W 1913 r., gdy na wyspę zaczęli trafiać ludzie z wyższych, bardziej zamożnych warstw społecznych, los izolowanych zaczął się nieco zmieniać pod ich wpływem. Stworzono wówczas pierwszy prowizoryczny szpital na wyspie, pojawiły się też pierwsze lekarstwa na trąd.

Dopiero w 1957 r. zamknięto leprozorium, przenosząc ozdrowieńców na ląd, a chorych do szpitali. Od tamtej pory wyspa pozostaje niezamieszkała, a dziś w całości jest udostępniona do zwiedzania.

Przyznam, że wizyta na Spinalondze zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Z jednej strony położenie wyspy w malowniczej zatoce, rejs statkiem i widoki ze szczytu fortu stanowią atrakcję samą w sobie. Z drugiej, przejmująca historia i świadomość tego, że te mury są nasączone ludzkim cierpieniem, samotnością i śmiercią, jest bardzo poruszająca. Naprawdę polecam odwiedzić to miejsce.

Na wyspę możesz dopłynąć m.in. z miasteczka Elunda. Statki odpływają co pół godziny, podróż trwa 20 minut, a koszt przeprawy w dwie strony to 14 €/osoby.

Wstęp na wyspę jest płatny 8 €/osoby.

Elunda

Jak już jesteśmy w pobliżu – Elunda to jeden z tych popularnych, nadmorskich kurortów, do którego przyjeżdżają nawet gwiazdy Hollywood. Zresztą nie dziwię się, ponieważ jest to naprawdę urocza miejscowość, która potrafi oczarować małymi uliczkami i tawernami zlokalizowanymi tuż przy porcie.

Co warto zrobić, będąc w Elundzie?

Olous

Po pierwsze wybrać się na spacer w kierunku niezamieszkałej wyspy Kalydon. Po drodze, w pobliżu wyspy trafisz na pozostałości dawnego miasta Olous. I tu, co ciekawe, gołym okiem zobaczysz tylko kilka śladów po dawnej cywilizacji, np. średniowieczną bazylikę z zabytkową mozaiką na posadzce. Jednak prawdziwe skarby, jak to bywa, nie są widoczne na pierwszy rzut oka.

W tym miejscu, pod wodą, znajdują się ruiny miasta, które istniało już w kulturze minojskiej – około 3000 lat p.n.e. i stanowiło ważny, prężnie rozwijający się ośrodek portowy. Niestety miasto zniknęło pod powierzchnią morza z przyczyny, której do tej pory naukowcy nie są pewni. Stawia się tezy o trzęsieniu ziemi lub erupcji wulkanu, która miała miejsce w 1500 r. p.n.e. Możliwe też, że miasto stopniowo osuwało się pod wodę w wyniku naturalnego procesu opadania wschodniej części Krety.

Niesamowite jest to, że dziś wystarczy maska do snorlekingu, by na własne oczy zobaczyć podwodne ruiny dawnego miasta. W tej okolicy możesz swobodnie plażować na dzikiej plaży usłanej kamieniami, a także zjeść lunch w Tawernie Kanali. Obok restauracji jest też parking.

Kalydon

A jeśli masz ochotę na dłuższy spacer – możesz przejść się dalej, na wyspę Kalydon, gdzie czeka na Ciebie kilka dzikich plaż z piękną, przezroczystą wodą.

Port i lokalne tawerny

Nie zapominajmy jednak, że Elunda to miasteczko portowe, więc jedną z największych atrakcji będzie spacer wzdłuż wybrzeża, który oczywiście może uświetnić wizyta w jednej z lokalnych tawern. Amatorzy świeżych ryb i owoców morza z pewnością będą mogli tutaj poucztować. My w restauracji Poulis, N. J. zatrzymaliśmy się tylko na piwo.

Zauroczył nas moment, gdy kelnerzy wrzucali niedojedzony przez gości chleb do wody, a ten znikał z błyskawiczną prędkością zjadany przez rybki, które z ochotą podpływały na darmową ucztę.

Najlepsza restauracja w Elundzie

Na posiłek wybraliśmy się kawałek dalej od portu, poza ścisłe centrum i znaleźliśmy to, czego szukaliśmy. Lokalna restauracja, prowadzona przez miejscowych z doskonałym jedzeniem w dobrej cenie i obłędnym widokiem panoramicznym na całe miasteczko. The Hope Mezestaurant to absolutny strzał w dziesiątkę!

Tym razem naszą ucztę stanowiły meze, czyli regionalne, greckie przystawki. Zamówiliśmy dakos (grzanki z pomidorami i serem), faszerowane liście winogron oraz pieczony ser feta. Oliwki, marynowaną kapustę, 3 różne pasty/sosy i pieczywo dostaliśmy gratis. Na koniec otrzymaliśmy również tutejszy deser.

W restauracji byliśmy około godz. 16:30 i bez problemu znaleźliśmy miejsce, jednak wokół na wielu stolikach stały już oznaczenia z rezerwacjami na późniejsze godziny. Myślę, że jeśli wybierzesz się tutaj wieczorem, rezerwacja może być niezbędna, by znaleźć wolny stolik. A warto!

Plaża Vai

Jedna z najpiękniejszych plaż na Krecie i w basenie Morza Śródziemnego. Wszystko za zasługą największego w Europie gaju palmowego, który sprawia, że plaża wygląda jak z Karaibów.

Legendy głoszą, że palmy wyrosły tutaj przez piratów, którzy wypluwali pestki ze zjedzonych daktyli. Z czasem miał z nich powstać gaj, który dziś liczy ponad 6000 drzew. Naukowcy jednak nie do końca zgadzają się z tą tezą, ponieważ rosnące tu palmy są gatunkiem endemicznym, a więc występują tylko w tym jednym miejscu na świecie. Z tego też powodu cały obszar polega ochronie.

Plaża jest piaszczysta, z małymi kamyczkami przy linii wody. Podczas naszego pobytu woda była przezroczysta, a morze spokojne, mieliśmy więc idealne warunki do snorkelingu oraz dryfowania na jednorożcu.

Na plaży wypożyczyć leżaki i parasole, a tuż obok jest parking (płatny 3 € za dzień) oraz restauracja.

Nieopodal, wysoko na skałach, znajduje się punkt widokowy, z którego widać całą okolicę z góry. Przechodząc przez furtkę, możesz przejść kawałek dalej na Psili Ammos Beach – plażę nudystów. I nawet jeżeli nie masz w planach wizyty na kolejnej plaży, polecam Ci podejść ścieżką do drugiego punktu widokowego, z którego rozpościera się piękny widok na inny kawałek wybrzeża.

Z kolei parę kilometrów na północ od plaży Vai (4 minuty samochodem) znajdziesz starożytne ruiny miasta Itanos, punkt widokowy oraz piękną plażę o tej samej nazwie. Wstęp na teren ruin jest bezpłatny.

Źródło zdjęcia: Flickr, autor: Nortonisten Źródło zdjęcia: Flickr, autor: Nortonisten

PS na greckich drogach często można spotkać kozy.

Klasztor Toplou Monastery

W drodze na plażę Vai będziesz prawdopodobnie przejeżdżać obok Klasztoru Toplou Monastery. Obiekt ten, ulokowany pośrodku surowego, prawie pustynnego krajobrazu, ogrodzony 10-metrowym murem, z wysoką dzwonnicą, wygląda jak twierdza. Powstał w XV w. na ruinach poprzedniego klasztoru i faktycznie, zakładano, że ma być odporny na ataki ze strony piratów i najeźdźców, którzy często plądrowali podobne posiadłości.

Dziś mieszkają tu mnisi, którzy w murach klasztoru prowadzą muzeum, wytwarzają domowej roboty wino, raki (alkohol) i oliwę. Pomimo licznych kradzieży, w kolekcji muzeum znajdują się cenne ikony bizantyjskie, ryciny, freski, a także „pamiątki” po licznych grabieżach i wojnach. Co więcej, na terenie klasztoru działa kawiarnia oraz sklep, w którym można kupić lokalne wyroby.

Dionysos Village – Miasto Duchów

Naszym największym zaskoczeniem i jednocześnie podróżniczym odkryciem, było miasto widmo, na które trafiliśmy zupełnie przypadkiem. Jechaliśmy na plażę Vai i z oddali zobaczyliśmy kolorowe, małe miasteczko nad morzem. Wkrótce okazało się, że eksplorujemy opuszczony kompleks hotelowy, po którym dzisiaj hula wiatr. Temu miejscu poświęciłam odrębny post, więc jeśli ciekawią Cię szczegóły, to zapraszam tutaj: Dionysos Village – miasto widmo na Krecie.

Sitia

Sitia to portowe miasto na północy wschodniej części wyspy, 16 minut samochodem od „Dionysos Village”. Jest to jedno z miejsc, które warto rozważyć, wybierając miejsce noclegowe. Sitia jest niewielką miejscowością, idealną, by poczuć lokalny klimat, ale jednocześnie mieć pod ręką restauracje i sklepy z pamiątkami. Charakterystycznym elementem krajobrazu są spiętrzone na wzgórzu domy.

Amatorzy muzeów i historii ucieszą się, ponieważ w Sitii znajdą Muzeum Archeologiczne oraz Muzeum Folkloru. Pierwsze zawiera zbiory z wykopalisk, prowadzonych w okolicach Krety na przestrzeni wielu okresów, w tym również z epoki brązu (2300-2100 r. p.n.e.). W drugim muzeum można zobaczyć hafty i tkactwo kreteńskie oraz piękne stroje ludowe.

Sitia może się także poszczycić przepiękną promenadą, która prowadzi wzdłuż portu przy przezroczystej, błękitnej wodzie. Wzdłuż niej znajdują się liczne knajpki i restauracje.

Po czym poznać dobrą restaurację na Krecie?

Wiesz zapewne, że najczęściej warto wybierać miejsca, w których są ludzie (najlepiej lokalsi). Na Krecie masz jeszcze jeden wskaźnik zadowolenia, który stanowi o jakości jedzenia. Są to koty. Spryciarze wiedzą co dobre i najliczniej gromadzą się tam, gdzie jest dobre jedzenie. Jeśli więc wybierzesz restaurację i po chwili zauważysz w pobliżu te mruczące łasuchy, najprawdopodobniej dobrze trafiłeś.

My zjedliśmy w Sitii obiad w Zorba's Tavern. Były koty i było naprawdę dobre jedzenie. Kreta słynie z doskonałych owoców morza, więc zdecydowałam się na makaron z mulami. Muszę przyznać, że były one zdecydowanie większe od tych, które można dostać w polskiej restauracji, no i oczywiście smakowały zupełnie inaczej. Polecam!

Wąwóz Richtis

Kawałek od Sitii znajduje się zjawiskowy wąwóz Richtis. Był to jeden z moich punktów „must see” na Krecie, niestety ze względu na problem z kolanami, tym razem musiałam z niego zrezygnować. Co mnie tak zafascynowało w tym miejscu? Wąwóz sam w sobie jest przyjemną trasą trekkingową, natomiast na jego końcu znajduje się wodospad i jezioro, w którym można się kąpać!

Źródło zdjęcia: Wikimedia commons, autor: Kostdro

To musi być naprawdę fenomenalne uczucie, móc wejść do lodowatej (nawet latem!) wody w takim miejscu i pływać pod wodospadem! Poza tym wąwóz jest domem dla wielu gatunków motyli, ptaków i gadów. Występuje tu także roślinność, która niczym nie przypomina krajobrazu Krety – mnóstwo tu krzewów, pachnących oleandrów, kwitnących platanów, ziół i drzew.

Źródło zdjęcia: Wikimedia commons, autor: KODR

Trasa przebiega głównie w cieniu, wygodną ścieżką, chociaż są momenty, gdy trzeba się wspiąć na większe głazy. Wstęp na szlak kosztuje 3 € niezależnie od wieku. Cały szlak można pokonać w 3-4 godziny.

Szlak rozpoczyna się przy XIX w. moście Lachanas, który niestety ciągnie za sobą smutną historię. To tutaj podczas wymiany ludności w czasie Wojny Bałkańskiej zginęło wielu Osmanów, próbujących dostać się do Sitii, by stamtąd ewakuować się do Turcji. Grecy zaczaili się wtedy pod mostem i rozstrzelali uciekających Osmanów.

Jeśli zechcesz wziąć kąpiel przy wodospadzie, pamiętaj, by tego dnia nie używać filtrów do opalania czy chemicznych środków na komary. Jesteś gościem w lokalnym ekosystemie, gdzie żyją gatunki nieprzyzwyczajone do ludzkich kosmetyków.

Później możesz iść dalej w kierunku plaży lub wrócić tą samą drogą wzdłuż wąwozu.

Makry Gialos

Podczas naszego pobytu stacjonowaliśmy w uroczym, niewielkim miasteczku Makry Gialos. Tutaj był zlokalizowany nasz hotel Atlantica Mikri Poli Crete, który upolowaliśmy w TUI na last minute. Sam hotel bardzo polecamy, natomiast, jeśli nie jesteś fanem „all inclusive” w 5 gwiazdkowym hotelu, również rozważ tę lokalizację.

Makry Gialos to spokojne miejsce, usiane pensjonatami i hotelami przy plaży. Są tutaj także wypożyczalnie samochodów, sklepy z lokalnymi alkoholami i oliwą, bary, a także piękne, różnorodne plaże.

Lagoufa beach i punkt widokowy na klifie

Plaża zlokalizowana koło naszego hotelu jest szeroka i piaszczysta. Woda bardzo długo jest płytka, więc jest to idealne miejsce do harców dla dzieci.

Tuż przy plaży jest wysoki klif, na który można się dostać, idąc od ulicy. Rozpościera się z niego przepiękny widok na całą okolicę. Jest to idealne miejsce na wieczorny spacer, by podziwiać zachód słońca.

Diaskari Beach (Green beach)

Kawałek dalej roztacza się kolejna, mniej uczęszczana plaża, która okazała się idealnym miejscem na snorkeling, ze względu na podwodne skały, wokół których uwielbiają gromadzić się różnego rodzaju rybki.

Nazwa plaży wzięła się od dużej ilości zielonych, charakterystycznych kamyków.

Plaża jest długa i szeroka. Na początku jest zlokalizowana restauracja, w której najprawdopodobniej jest dobre jedzenie, sądząc po ilości ludzi, którzy przyjechali tu specjalnie na obiad. Na jej końcu jest mini jaskinia w skale, do której warto się przespacerować. Ta część plaży jest otwarta na nudystów.

Plaża sama w sobie jest kamienista, chociaż można znaleźć piaszczysty fragment, by wygodnie rozłożyć ręcznik. Buty wodne jednak doceni każdy, kto zechce wejść do wody. Podkreślę raz jeszcze – to idealne miejsce, by dryfować spokojnie na tafli morza i podglądać podwodny świat.

Tym razem nasz wyjazd był inny niż wszystkie. Po pierwsze była to nasza podróż poślubna, po drugie, pierwszy raz zdecydowaliśmy się na wycieczkę typu all inclusive z biurem podróży.

Co prawda wypożyczyliśmy auto na dwa dni, by zobaczyć trochę więcej niż hotel, ale z całą pewnością nie był to wyjazd nastawiony na zwiedzanie jak największej liczby miejsc. Na Kretę na pewno wrócimy, a mam nadzieję, że te kilka atrakcji, które opisałam, zachęcą również Was do odwiedzenia tej urokliwej, greckiej wyspy.

Moje zdjęcie.

Cześć! 👋 Jestem Magda

Uwielbiam włoską kuchnię, hiszpański język i wiedeńską architekturę. Polskie góry i ruskie pierogi. Zwiedzam europejskie zakątki korzystając z tanich lotów i wyszukując ciekawe do odwiedzenia miejsca. A w przerwach od podróży piszę o życiu, niezmiennie przy kubku kawy. Wszystko opisuję tutaj, częstuj się!

📱 Instagram

Bangkok Furama Silom
China Town
Yanui Beach
30 stka
Fit Gąska Włochy
Doggy Yoga
Sarydnia
Big Buddha
Nałęczów
Logo FoxParadox. Mały narysowany lisek koloru czarnego obok napisu FoxParadox.© 2024 Fox Paradox