Przejdź do treściPrzejdź do wyszukiwania

15 rzeczy, które zaskoczą Cię w Tajlandii

Uśmiechnięta para na tle świątyni

W każdym kraju jest coś „innego”, typowego dla danej kultury i społeczności. Włosi krzyczą i trąbią na skuterach, po południu mają sjestę, w Grecji trzeba wiedzieć co zamówić, bo lokalnych smaków nie ma w menu, a w Paryżu i Londynie trzeba uważać na mandaty. Co jest dziwnego, innego w Tajlandii? Co być może Cię zaskoczy?

1. Wszechobecny street food

Gotują wszyscy i wszędzie. W Bangkoku zapach smażonego jedzenia czuć było zarówno na głównych, ruchliwych ulicach, jak i w mniejszych zaułkach. Czasami są to „restauracje” – grill + kilka stolików rozłożonych bezpośrednio na ulicy, czasami to po prostu wózek lub rower i mały palnik gazowy, a jedzenie dostaje się prosto do ręki.

Gotują nie przejmując się żadnymi standardami, czy zasadami higieny, które znamy z europejskich restauracji. Całymi dniami, w upale, leży mięso, jajka, ryby, warzywa. Jakim cudem to się nie psuje?

Zdarza się, że naczynia zmywają bezpośrednio na drodze, na bosaka, lejąc wodę wprost ze szlaucha na woki i ulicę.

2. Egzotyczne jedzenie

Tajlandia słynie z egzotycznych „przysmaków”. Ludzie sprzedają tam robaki np. smażone w głębokim tłuszczu mrówki, czy też pulchniutkie larwy. Na Khao San Road w Bangkoku podchodzili do nas sprzedawcy z tacami, na których były ogromne pająki (tarantule?) i skorpiony. W sprzedaży jest też dostępne mięso z rekina i krokodyla. Co kto lubi, jak to mówią.

3. Drogi alkohol

Czytaliśmy o tym, że alkohol w Tajlandii jest drogi, ale jak jest naprawdę? Faktycznie cena piwa w restauracji jest dużo wyższa niż na przykład cena jedzenia. Za pad thaia w restauracji płaciliśmy 100 THB (13 zł), a za duże piwo 150 THB (19 zł). U nas jest odwrotnie. Oczywiście były miejsca, gdzie można było kupić piwo taniej, w sklepie cena za butelkę to 80 THB. Zdarzyło nam się też być w barze z piwami kraftowymi i tam cena za jedno lane piwo wynosiła 160-200 THB (20-25 zł).

Swoją drogą ciekawostka – w Tajlandii piwa w butelkach miały pojemność 300 lub 620 ml. Nie było piw półlitrowych.

Jeżeli chodzi o drinki, to najczęściej wybieraliśmy się do barów na tzw. happy hours, gdy w danych godzinach cocktaile były w promocyjnej cenie 100 THB (13 zł).

Z kolei na Ko Phi Phi spotkaliśmy się z czymś takim jak bucket, czyli wiaderko z drinkiem np. whiskey z colą. Wieczorem, na plaży zapłaciliśmy za taką przyjemność 150 THB (19 zł), w ciągu dnia ten sam drink kosztował 200-300 THB (25-38 zł).

4. Prohibicja

Jak już mowa o alkoholu to wspomnę, że w Tajlandii obowiązuje zakaz sprzedaży alkoholu w godzinach: od 14:00 do 17:00 oraz od 24:00 do 11:00 rano. Zakaz ten obejmuje tylko sklepy. Alkohol bez problemu dostaniesz w tych godzinach w barze, restauracji czy nawet na małych ulicznych „street foodach”. Jak się okazuje, również w tych mniejszych, prywatnych sklepach. Natomiast na pewno nie kupisz go w 7-Eleven czy innych sieciówkach, gdzie w tych godzinach lodówki z piwem są przykrywane płachtami.

5. Smaki chipsów

Jedną z rzeczy, która mnie osobiście zaskoczyła i zachwyciła jednocześnie, jest różnorodność smaków chipsów. Wszystkie tam są zupełnie inne niż te, które znamy. Chipsy o smaku kraba, glonów, majonezu, sałatki surimi czy popcornu z czekoladą. Naprawdę jest w czym wybierać. A jeśli masz problem, by zdecydować się na jeden – z pomocą przyjdą paczki, w których są 2-3 różne smaki razem. Pytam – kiedy to wejdzie do Polski? :D

Lay’s krabowe, rewelacja!

6. Kable

Rzeczą totalnie inną dla nas były w Tajlandii kable. Jako osoba pracująca w firmie energetycznej naprawdę łapałam się za głowę widząc, jak to tam wygląda. Wszystkie kable, splątane, „na wierzchu”, nie raz zupełnie niezabezpieczone, trzeszczące, były absolutnie nieodłącznym elementem tajskiego krajobrazu.

Podobno mają tam taki sposób, że jak jakaś linia energetyczna przestaje działać, to nawet jej nie demontują, tylko dokładają nową. I stąd potem takie spaghetti.

Swoją drogą widzieliśmy raz, jak w jednej ze street foodowych restauracji, w trakcie deszczu zaczął przeciekać namiot-dach. I woda zaczęła się lać wprost na listwę, od której na kablu wisiała żarówka oświetlająca grilla. Z nieskrywanym zdziwieniem obserwowaliśmy, jak pracownicy restauracji niespiesznie eliminują problem, wsadzając kawałek dykty pomiędzy płachtę a listwę.

7. Toalety

Kolejnym elementem, który może zaskoczyć to mała ilość publicznych toalet. Nie ma ich w metrach, są w niektórych restauracjach, zdarzają się przy niektórych wejściach na plażę np. na Phuket. To naprawdę czasami może być kłopotliwe.

Dodatkowo w toaletach często nie ma papieru, a jak jest, to nie wolno wrzucać go do muszli (ze względu na słaby system kanalizacji, który nie będzie w stanie tego papieru przerobić). Tak, dotyczy to też hoteli.

Natomiast w każdej toalecie jest wężyk, którym można sobie podmyć pupę. Zdarza się też, że nie ma spłuczki, wtedy na podłodze będzie wiaderko z czerpakiem, by spłukać po sobie ręcznie.

Typowa tajska toaleta, chociaż są też takie bez muszli, po prostu z dziurą w ziemi.

8.Taxi

Taksówki w Tajlandii mają różne kolory, w zależności od korporacji. Jeżeli chcesz złapać taksówkę, możesz stanąć wzdłuż drogi i pomachać do nadjeżdżającego auta. I uwaga, taksówki z czerwonym symbolem na ekranie na przedniej szybie są wolne. Zielone – zajęte, wiozą już pasażera albo jadą go odebrać.

Zdjęcie ze strony Shutterstock.com, autor: Ruslan Kokarev

My jechaliśmy taksówką trzy razy, raz to taksówkarz zapytał nas, czy nie potrzebujemy podwózki, drugi raz inny taksówkarz zatrzymał wolne auto dla nas, a trzeci raz "zamówiliśmy" auto na konkretną godzinę dzień wcześniej. Więc można na wiele sposobów. ;-)

9. Biletowa

Chcąc jechać autobusem nie musisz martwić się o kiosk, czy biletomat. Za kurs zapłacisz w autobusie, bezpośrednio u biletowej. Możesz wejść i zająć dowolne miejsce, przyjdzie do Ciebie. Czasem, jak jest zbyt zatłoczony pojazd, Tajowie podają sobie odliczoną kwotę, która trafia do biletowej i która w zamian podaje z powrotem bilecik.

10. Skutery

Są wszędzie. Tajowie jeżdżą na nich jak szaleni i kompletnie nie zwracają uwagi na pieszych. Możesz iść przez przejście na zielonym świetle, a przejadą Ci prawie po nogach.

Skuterami przewożą wszystko i wszystkich. Byliśmy co najmniej zdziwieni, widząc dwóch gości z telewizorem plazmowym na skuterze. Zdarzyło się też, że jeden z „taksówkarzy” chciał nas podwieźć skuterem 30 km do innej miejscowości. We dwoje, z czterema plecakami. Dla niego to nie był problem. Ja już widziałam oczami wyobraźni, jak wszyscy leżymy na pierwszym lepszym zakręcie.

Nie wiem, czy nie mają tam przepisów, które by to regulowały, czy po prostu je ignorują, ale powszechnym widokiem jest kilka osób, a nieraz całe rodziny na jednym skuterku.

11. Benzyna

A benzynę możesz kupić w wolno stojących automatycznych dyspozytorach. Czasami są takie, pośrodku niczego. Lub w butelce po whiskey u jakiegoś przydrożnego sprzedawcy. Do skutera będzie w sam raz.

Zdjęcie ze strony: www.thavornbeachvillage.com

12. Plastik

Plastik jest w Tajlandii bardzo popularny. Mam wrażenie, że oni nie tylko nie próbują ograniczyć jego zużycia, ale też używają go aż zanadto. Nagminne jest pakowanie wszystkiego w siatki, na przykład, gdy kupujesz świeżo wyciśnięty sok na straganie. Dostaniesz go w plastikowym kubeczku, ze słomką, przykrywką i dodatkowo w siatce. Pewnie dlatego, że wielu Tajów wiesza sobie w ten sposób napój na rączce skutera.

W niektórych restauracjach dostawaliśmy czyste sztućce zapakowane w folię. W hotelu, w siatce czekały na nas szklanki. A w sklepie możesz kupić pojedyncze banany zapakowane w folię. Każdy w osobną. Naprawdę nie rozumiem po co.

13. Kawa

W Tajlandii okrutnie ciężko jest znaleźć prawdziwą kawę z ekspresu! Wszędzie natomiast króluje kawa rozpuszczalna. Zarówno w automatach w sklepie jak i w restauracjach. Do tego stopnia, że wchodząc do kawiarni i chcąc zamówić kawę usłyszeliśmy "ale my nie mamy prawdziwej kawy".

I kawa domyślnie jest mrożona i z mlekiem. Więc jak lubisz wypić z rana małą czarną, od razu przy zamówieniu pamiętaj, aby powiedzieć "hot coffee, no milk". :D

14. Inne ceny dla turystów

Rzeczą oczywistą jest to, że Tajowie, próbując zarobić na turystach, zawyżają ceny w sklepach i na straganach. Dlatego zawsze warto się targować, co akurat mi przychodziło z wielkim trudem. Jestem przyzwyczajona, że skoro cena jest jakaś, to tyle trzeba zapłacić. No nie zawsze, jak się okazuje.

Ponadto w wielu miejscach obowiązują podwójne cenniki – do niektórych miejsc, na przykład do Grand Palace w Bangkoku, Tajowie wchodzą za darmo, podczas gdy turysta musi zapłacić za wstęp 500 THB (63 zł). I nie mam z tym problemu, jeśli jest to jawne. Natomiast kupując bilety do Siam Parku możecie zauważyć, że cena zmienia się dwukrotnie w momencie gdy zmienicie język strony z tajskiego na angielski. I to już uważam, że jest nie fair, ponieważ nigdzie na stronie nie ma informacji o tym, że obcokrajowcy płacą więcej.

15. Zasady w świątyniach

Ostatni punkt, jak się okazuje, będzie tak obszerny, że zasłużył na oddzielny post: Jak się zachować w Tajlandii? Zasady w świątyni i na ulicy.

W skrócie – w Tajlandii obowiązuje szereg reguł, których należy przestrzegać, aby okazać szacunek, wchodząc do świątyni czy też będąc na ulicy. Jedną z takich zasad jest ściąganie obuwia przy wejściu do świątyń czy salonów masażu. Takich zasad jest więcej, więc warto je znać, aby wpuszczono nas do świątyni, albo by nikogo nie obrazić.

A tymczasem dziękuję za Twoją uwagę. Jeśli podobał Ci się ten post, był dla Ciebie ciekawy czy interesujący – daj znać. Mam nadzieję, że odkrył przed Tobą kolejne karty Krainy Uśmiechu.

Moje zdjęcie.

Cześć! 👋 Jestem Magda

Uwielbiam włoską kuchnię, hiszpański język i wiedeńską architekturę. Polskie góry i ruskie pierogi. Zwiedzam europejskie zakątki korzystając z tanich lotów i wyszukując ciekawe do odwiedzenia miejsca. A w przerwach od podróży piszę o życiu, niezmiennie przy kubku kawy. Wszystko opisuję tutaj, częstuj się!

📱 Instagram

Bangkok Furama Silom
China Town
Yanui Beach
30 stka
Fit Gąska Włochy
Doggy Yoga
Sarydnia
Big Buddha
Nałęczów
Logo FoxParadox. Mały narysowany lisek koloru czarnego obok napisu FoxParadox.© 2024 Fox Paradox